piątek, 6 marca 2015

Robótkowe przedwiośnie:)

Jejku, jak ten czas szybko leci...wydawało mi się ,że ostatniego posta pisałam całkiem niedawno...odkąd pracuję dni pędzą jak szalone...ledwo zdążę odgonić poniedziałkowego lenia, a tu już nadchodzi piątkowe rozluźnienie:) i tak minął mi cały luty...
Już nie raz zabierałam się do pisania, ale ciągle coś stawało na przeszkodzie, a to jak miałam chwilkę czasu, to mąż okupował komputer, a to przyjechali goście ( luty jakoś tak szczególnie obfitował u mnie w odwiedziny rodzinki i znajomych) i tak zebrało się 1,5 miesiąca.
Przez ten czas robótkowo troszkę u mnie się działo, skończyłam ostatnio pokazywany czerwony komplet zimowy. Jestem bardzo zadowolona z efektu końcowego, bo raz, że ten odcień czerwieni jest dla mnie wyjątkowo twarzowy, dwa, że wszytko jest tak jak miało być, komin nie za wąski, czapa nie za duża co u mnie było nagminnym problemem i kończyło się pruciem. Ogólnie jest ok:), ale to już ostatni taki udzierg tej zimy, bo przecież czas już ją przepędzić i wiosnę robótkowo powolutku witać:), chociaż niestety póki co zestaw ten jest w ciągłym używaniu...


Następna moja robótka jest już zdecydowanie wiosenna. Jest to sweterek dla synusia, w iście wiosennych, wesołych kolorach. Właściwie to wolałabym, aby był  jednokolorowy z racji tego, że znika problem łączenia a potem chowania nitek, bo ja średnio za tym  przepadam:), ale z braku takowego wykorzystuję resztki podarowane mi przez babcię. Babcia przez większość swojego życia była zapaloną dziewiarką, cuda tworzyła, ale teraz z racji wieku i coraz słabszego wzroku  ogranicza się do skarpet, czasami czapek i szali. Ja jako jej jedyna dziergająca wnuczka dostaję w spadku wszystko to czego babcia nie wyrobiła:).
Co do sweterka umyśliłam sobie taki z pęknięciem i kapturem. Ileż ja się nakombinowałam, żeby coś takiego wydziergać...koniec końców tak wymodziłam, że sweterek wyszedł krzywo (strona prawa była szersza od lewej) nie pytajcie jak ja to zrobiłam, bo sama się zastanawiam co autor miał na myśli:). Skończyło się tym, że prawie cały korpus poszedł do prucia...to co teraz widzicie jest wersją numer dwa i mam nadzieję, że ostateczną. Póki  co dobrnęłam do ściągacza i w planach na weekend mam zaczęcie rękawów. Potem kaptur i chyba do wiosny zdążę:)
 Baa...muszę zdążyć, bo w kolejce czekają błękitne moteczki bawełny na wiosenny sweterek dla mnie;)


Dziękuję za odwiedziny i za każdy pozostawiony komentarz:)
Pozdrawiam
Asik:)