poniedziałek, 22 grudnia 2014

Troszkę mnie nie było...

Czas pędzi jak szalony, listopad i w sumie już grudzień minął mi niespostrzeżenie...
W moim życiu troszkę się zadziało...był to ogólni ciężki i smutny czas, ale też i jedna pozytywna rzecz się wydarzyła:  dostałam pracę!
 To chyba jest główny powód mojej nieobecności tutaj...co nie znaczy,że Was nie odwiedzam:), a jakże na bieżąco podglądam co się u Was dziej i nie raz oko mi bieleje, takie cuda tworzycie:).
Ja ostatnio w tej przed świątecznej gorączce nie miałam  w ogóle czasu na dzierganie, to i chwalić się nie było czym, z czytaniem zresztą podobnie:)...jedyne na co mnie było stać to wydzierganie 2 czapek, w tym jedna przeszła 4 przeróbki i 1,5 komina...1,5, bo synkowy już jest w użyciu, a mój dzierga się w mozolnym tempie, może teraz podczas świątecznych wieczorów uda mi się trochę podgonić. Także nawet nie mam co pokazywać.
W związku z tym dzisiejszy post jest mało robótkowy, ale  głównym powodem pojawienia się tutaj dzisiaj,  była chęć złożenia każdej z Was, odwiedzającej mój blog  najserdeczniejszych życzeń świątecznych i noworocznych.


.



Wesołych Świąt!


                                                             pozdrawiam Asik:)

środa, 22 października 2014

Wspólne dzierganie i czytanie po raz piąty...

Dzisiaj środa, więc dzień wspólnego DiC z Maknetą.
W sumie miało nie być dzisiejszego wpisu, ale że wczoraj chwyciłam w ręce nową książkę, a na druty wrzuciłam nową robótkę, więc jestem obecna:) a co tam, pochwalę się co czytam i co dziergam:)
Zimno się ostatnio zrobiło, to zatęskniłam za czymś cieplutkim na szyję i tym sposobem na drutach mam chustę, którą będę robić enterlakiem. Mam włóczkę Angora Activ Yarn Art-u i tak przeglądając chusty z niej zrobione enterlak spodobał mi się najbardziej, fajnie kolory się układają. Tylko kiedy ja ją udziergam?! cienkie to to...i  robić chusty dopiero się uczę:(...oczywiście z moją ulubioną Intensywnie Kreatywną  nauczycielką :). Żeby mnie tylko zima nie zastała...aha, a propo's zimy...szukam włóczki na czapkę i komin dla synka...czegoś co będzie i cieplutkie, i milutkie i  nie gryzące przede wszystkim.
Pytam tutaj na blogu, bo szukając w sklepach internetowych ogrom włóczek mnie przerasta, nie jestem w stanie nic wybrać, tym bardziej, że nie  mogę ich dotknąć... może któraś z Was mogłaby coś polecić?
Wracając do tego, że dziś środa oto moje najświeższe: książka i zalążek chusty:)

... i jeszcze kwiatek, którego kawałek zaprezentowałam na zdjęciu z kocykiem, ale jest tak niesamowity, że nie mogłam się oprzeć, żeby go nie pokazać w całej okazałości:). Ma piękne fioletowo- zielone listki i wszyscy są zaskoczeni, że jest żywy:).
Aha i przypomniało mi się ,że kocyk skończyłam, ale czeka na upranie i zblokowanie, także zdjęcia wkrótce...
Jeżeli chodzi o książkę, to czytam ostatnią część sagi Virgini C. Andrews o rodzinie Dollongangerow ,,Ogrod cieni'' hmmm...napiszę tak, szaleństwa nie ma, ale na pewno jest ciekawsza jak jej poprzedniczka czyli  ,,Kto wiatr sieje''. W sumie czyta sie łatwo i szybko...Dla zabicia nudy moze być.
Pozdrawiam i miłego wieczoru życzę
                                                                           Asik:-)

środa, 15 października 2014

Wspólne czytanie i dzierganie po raz czwarty...oraz dumna jestem niesłychanie:)

Po krótkiej przerwie znowu wracam do wspólnego czytania i dziergania  z Maknetą.
Troszkę mnie nie było, bo i nic nie czytałam, i  robótkowo też nie było się czym pochwalić...
Za to teraz znowu mnie naszło i  czasami sama nie wiem czy chwycić za książkę czy za druty...:)
Tak więc książkowo u mnie nadal na tapecie moja, już mogę powiedzieć, jedna z ulubionych autorek Camilla Lackberg...tym razem ,,Zamieć śnieżna i woń migdałów".
 Dopiero zaczęłam czytać, także za wiele nie mogę napisać, ale autorka chyba poszła troszkę w klimat Agathy Christie, co mi osobiście absolutnie nie przeszkadza, a nawet bardzo się podoba:).
Na drutach natomiast aktualnie mam kocyk dla malutkiej ślicznej kruszynki;)...różowy...znowu z mieszanki akrylu z bawełną, ale tym razem grubszej od mojego ostatniego niewypału czyli Cotton Soft Yarn Art-u. Robię podwójną nitką i w końcu wygląda to jak kocyk, a nie ściereczka...
Taki w serduszka sobie wymyśliłam...jak dla dziewczynki to i róż i serduszka jak najbardziej na miejscu:).

Duma mnie natomiast rozpiera, bo w końcu ukończyłam swój PIERWSZY robiony od góry sweter:). Okazuje się, że nie taki diabeł straszny jak go malują:). Poszło całkiem gładko...noo...przyznam się raz musiałam  cały korpus spruć, okazało się, że zbyt lekceważąco podeszłam do pomiaru próbki i wyszedł zbyt obszerny...ale ogólnie dziergało się szybko i sprawnie.
Oczywiście bez YouTube i Intensywnie Kreatywnej nie podołałabym.
 Polecam wszystkim laikom, którzy chcieliby spróbować swoich sił, a matematyczne wyjaśnienia na innych blogach do nich nie przemawiają ( bo do mnie osobiście kompletnie nie docierało o co kaman:)). I oto ON:


Bardzo mi się spodobał pomysł, na guziczki z tyłu, który podpatrzyłam w sweterku Jessa- Lete.- fantastycznym zresztą.


Co prawda żadne to  cudo dziewiarskie, ale nieskromnie stwierdzam, że wyszło całkiem nie najgorzej jak na pierwszy raz:).
Pozdrawiam cieplutko
                                        Asik:)

piątek, 26 września 2014

Dzisiaj będzie krótko...pomocy!:(

Otóż...od wczoraj walczę ze ściągaczem w swoim jesiennym szaraczku... do tej pory szło mi bez problemu, zadowolona zaczęłam ściągacz i tu ...klops...ściągacz z tyłu zaczyna się niżej jak z przodu. Niby to jest logiczne robiąc na okrągło, ale przewertowałam masę robótkowych blogów  i u nikogo    nie zauważyłam czegoś podobnego, wszystko równiutko jak spod maszyny... czy to tylko u mnie  tak się dzieje? co robię źle? podpowiedzcie jak tego uniknąć...pół wieczora goooglowałam na ten temat, ale nigdzie nikt nie wspomina o takiej sytuacji...
Byłabym wdzięczna za każdą podpowiedź

pozdrawiam Asik:)

środa, 10 września 2014

Wspólne dzierganie i czytanie po raz trzeci...

Ostatnio nie mam weny  do czytania, a tym bardziej do pisania...
Problemy z życia prywatnego sukcesywnie zaprzątają wszystkie myśli, nie dają spokoju...ciągle jestem  rozkojarzona, nie mogę się na niczym skupić...no ale nie o tym blog, nie o tym chciałam pisać:)....
W związku z powyższym czytanie idzie mi opornie, zdarza się, że czytam kilka razy to samo zdanie, bo nie mogę skupić się na treści, ale brnę do przodu:) może i dałabym sobie na razie spokój z tym czytaniem, ale tak się składa, że książkę w piątek muszę zwrócić do biblioteki i staram się sprężać, a i jestem już w połowie, fabuła  ciekawa, żal mi rzucić w kąt:). Tym razem  jest to "Kaznodzieja". Jest to już chyba moja 5 przeczytana pozycja tej sagi  i Camilla Lackberg jeszcze jako autorka mi się nie przejadła.
 Reklamowana jako najlepsza po trylogii Millenium Stiega Larssona seria kryminalna, jak dla mnie jest o wiele bardziej interesująca...
Chyba jednak przez jakiś czas odpuszczę sobie te co środowe spotkania z Maknetą, bo na razie mam książkowy przesyt...
Czego nie mogę stwierdzić jeżeli chodzi o dzierganie. W tym ostatnim czasie to najbardziej odpowiadająca mi  forma  relaksu:).Także w końcu zebrałam się w sobie i ruszyłam do przodu z pierwszym w mojej robótkowej historii reglanem robionym od góry;), no i w ostatnich dniach wcześniej pokazywana próbka powoli zamienia się w sweterek:). Mój twór zaczyna nabierać pożądanych kształtów:).
 Na załączonym obrazku widać naszego kotecka zwanego Pusiem:), któremu to imię nadał synuś:) Pusio jest ogromnie zafascynowany moimi wszelkim robótkami...właśnie szykuje się do ataku:)....
Jeszcze długa droga przede mną, ale jak do tej pory obyło się bez prucia, z czego jestem szczególnie dumna:). A wszystko to dzięki rewelacyjnym filmikom i tabelce samoliczącej od Intensywnie Kreatywnej. Te klamerki to też jej pomysł:), sama bym chyba na to nie wpadła ,a za cholerę nie mogłam znaleźć spinaczy. No gdzieś przecież były, ale tak to jest jak się ma pięciolatka w domu, któremu się do wszystkiego łapki przyklejają:)
A tu już Pusio w akcji:)




Sweter się powoli dzierga, a w kolejce czekają świeżo dostarczone przez e-dziewiarkę włóczki:) ręce już zacieram:)))
Z różowej będzie znowu kocyk, bo ostatecznie ten wcześniej pokazywany nie trafił do właścicielki, na żywo został oceniony jako-  cytuję "cienka szmatka"...i to przez nie jedna osobę:( także wyrok zapadł- będzie letnią bluzeczką...a ten jeden kłębuszek zamieni się w enterlakową jesienną chustę...

Trzymajcie się cieplutko w ten pierwszy ponury jesienny dzień,
                                                                                                        pozdrawiam Asik:)

środa, 27 sierpnia 2014

Wspólne dzierganie i czytanie po raz drugi...

Dzisiaj kolejna środa wspólnej zabawy z Maknetą.
 U mnie robótkowo szaleństwa nie ma , bo jestem na etapie robienia próbki;), ale to będzie mój pierwszy sweter robiony od góry:). Taki jesienny szaraczek mi się zamarzył...wizję już mam, nie będzie to  nic wymyślnego, ot taki robiony jerseyem z małymi jakimiś detalami, żeby było ciekawiej. Na razie na próbce stanęło i od dwóch dni nie mam odwagi ruszyć dalej:), a i czasu ostatnimi dniami nie miałam, dziecię od września idzie do zerówki, także wyprawkę odpowiednią trzeba było skompletować.
Z czytaniem też  mi nie idzie, czytam, a właściwie męczę kolejną część sagi o rodzinie Dollngangerów, Virgini C. Andrews .  " Kto wiatr sieje" jest czwartą pozycją. Saga opowiada o losach czwórki rodzeństwa, których szczęśliwe życie kończy się w momencie umieszczenia ich przez matkę na poddaszu rezydencji jej ojca. Szerszy opis znajdziecie tutaj. Czytanie idzie mi opornie, być może dlatego, że strasznie długo muszę czekać w bibliotecznej kolejce na następne części sagi, w między czasie mija mi zainteresowanie i trudno mi się znowu zagłębić w losy bohaterów, ale jestem dopiero na początku i myślę, że im dalej, tym książka będzie coraz bardziej ciekawa i tak  w połowie nie będę mogła się oderwać tak jak to było z poprzednimi częściami:).
Tak jak w przypadku sagi  Camilli Lackberg kolejność czytania nie jest istotna, tak tutaj jest niezbędna, także nie polecam czytania np. od środka:).Ogólnie saga mi się podoba, w sam raz na jesienne wieczory.
U mnie to już tak jest, że jak jest robótka i ciekawa książka to i kawa musi być w zasięgu ręki:).

A żeby nie było, że u mnie robótkowo tak zupełnie nic to oto skończona podusia:):




Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru
                                                                Asik

środa, 13 sierpnia 2014

Wspólne dzierganie i czytanie po raz pierwszy:)

Czytać uwielbiam. Odkąd nauczyłam się łączyć literki w wyrazy, a wyrazy w zdania książka jest moim towarzyszem, zawsze i wszędzie:). Z dzierganiem bywało różnie, ale czytam bez przerwy. Także pomysł Maknety bardzo przypadł mi do gustu:) No to się przyłączam:).
U mnie dzierga się pokrowiec na poduszkę ( znowu poszłam na łatwiznę:) ), ale zalega mi już jakiś czas, a już wcześniej pokazywana przeze mnie oliwkowa podusia czeka na towarzystwo:) Dziergam i zaczytuję się w w sadze kryminalnej Camilli Lackberg. " Fabrykantka aniołków" jest ostatnią z tej serii i chyba najciekawszą pozycją. Ogólnie podobały mi się wszystkie do tej pory przeczytane części. Polecam:)


A tutaj fotki mojego umęczonego kocyka:) jak myślicie będzie się podobał, nie wstyd wysyłać? bo ogarnęły mnie wątpliwości...cholerka nie taki miał być:(






Pozdrawiam
                        Asik

wtorek, 12 sierpnia 2014

Ufff...skończyłam kocyk, który...

Kocyk, który był dziergany, wykończony, zblokowany, trochę spruty, potem znowu dziergany, ponownie wykończony i teraz po raz kolejny się blokuje...Niby tylko kocyk, niby wzór nieskomplikowany, ale jak robiony w prezencie to chciało by się żeby wszystko było idealnie...a tu jak na złe nic nie szło tak jak iść powinno...
Po pierwsze włóczka... YarnArt Cotton soft jak sama nazwa wskazuje:) delikatna, miękka, ale niestety jak na kocyk straszna cienizna, mimo że dziergałam podwójną nitką....na lato ok., ale cholerka jesień idzie, niunia dopiero się urodzi...jedyne pocieszenie, że prezent leci do Anglii, a tam jesień ciepła, zima również nie sroga także mam nadzieję, że trochę posłuży :)
Po drugie... taka byłam zaaferowana, żeby kocyk jak najszybciej zacząć i nie przemyślałam sprawy, że robiąc obrzeża ściegiem francuskim, będzie mi się robótka wywijać i a jakże! tak w połowie zaczęło mi się to to wywijać, że hej! A ja ignorantka, udałam, że tego nie widzę i jechałam dalej z myślą, że oczka rakowe sprawę załatwią...a tu następny klops...pomogło, ale baaardzo niewiele...
Po trzecie... dostałam chyba jakiegoś zaćmienia umysłowego i zbyt szybko kocyk zakończyłam mając spory zasób włóczki...jak już się suszył to co i rusz spoglądałam na niego krytycznym wzrokiem i wyszło mi, że kocyk jest jakoś taki niepokojąco mały...dziecinę okryć by okrył, ale tylko w pierwszych tygodniach jej życia:) no to w jednej sekundzie wzięłam się za prucie...przy takiej wydajności  tej włóczki dorobiłam spory kawałek ...a potem to już poszło z górki, oczka rakowe i uff...skończyłam :). Liczę, że obdarowanej mamie będzie się podobać:). Jutro postaram się wrzucić zdjęcia gotowego udziergu:).
Ogólnie to jestem  zdołowana poziomem swoich umiejętności dziewiarskich...tragedia...sporo zapomniałam przez te lata przerwy...a taki jesienny reglan (raglan- nie wiem która właściwa nazwa, bo spotykałam się z obiema) mi się marzy...nie wiem czy sprostam...do tej pory robiłam swetry w częściach, ale zszywać ich potem to ja bardzo, ale to bardzo nie lubię. Może któraś z Was mogłaby polecić, jakąś nieskomplikowanie (czyt.łopatologicznie) wyjaśnioną metodę?
A tu w sprzyjających warunkach pogodowych się blokuje:), ale jakby mało było z nim problemu i tu nie poszło gładko. Jakieś 10 min. później zerwał się wiatr i tak sobie pofrunął mój kocyk przez pół tarasu, ale na  szczęście za bardzo nie ucierpiał...Dalsze suszenie odbywa się bezpiecznie w domu:).

                                                                                           życzę dobrej nocki
                                                                                                   Asik:)

poniedziałek, 28 lipca 2014

Kocyk...

Jak już wcześniej wspomniałam, wróciłam do dziergania po dość długiej przerwie i póki co nie mam odwagi zabrać się za coś bardziej skomplikowanego jak wszelkiego rodzaju poszewki na poduchy, koce, kocyki i inne proste formy.
Wieść o narodzinach dzieciątka ( nie mojego) spadła mi z nieba, bo już nie wiedziałam co by tu na druciki wrzucić. No i tu pojawiły się dylematy... kolorowy czy jednobarwny, z jakiej włoczki,  bawełna czy mieszanki, jak dla mnie wybór o wiele wiele za duży:).... oczywiście  nie obyło się bez kilkudniowego wyszukiwania w sieci wzoru na tenże projekt, przejrzałam niezliczoną ilość stron, a że moje dziewiarskie umiejętność są ograniczone, było wiele takich , które mnie zachwyciły, ale ze względu na skomplikowany wzór musiałam sobie odpuścić:(....aż w końcu  nalazłam kocyk całkowicie trafiający w mój gust.
W związku z tym, że wzór kocyka najlepiej reprezentuje się w jednym kolorze stanęło na Cotton Soft YarnArt , a że jeszcze nie wiedziałam czy będzie chłopiec czy dziewczynka, a  obdarowanej mamie nie chciałam się chwalić, że chcę jej zrobić taki prezent wybrałam kolor ecru.
Trochę mi zeszło zanim wyszłam na prostą, nie chciałam  powielać wzoru z blogu Pani Olgi http://handmadebyolga.blogspot.com/, także wprowadziłam spore zmiany, ale tak żeby całokształt pozostał podobny.
No i się dzierga:)
Teraz czas mnie trochę nagli, bo niunia ma się urodzić za trzy tygodnie, a mi zostało jakieś 30 rzędów i wykończenie oczkami rakowym, a teraz w okresie wakacyjno-letnim  brakuje mi czasu, żeby przysiąść na dłużej i go skończyć.
Na razie tylko zajawka, zdjęcia gotowego kocyka wkrótce.
Asik

sobota, 26 lipca 2014

W końcu się zdecydowałam...

Po kilku miesiącach śledzenia blogów dziewiarskich postanowiłam spróbować swoich sił w tej materii. Co prawda moja przygoda z drutami zaczęła się jakieś 15 lat temu, ale teraz po ok. 7-u latach przerwy wróciłam to tego jakże relaksującego zajęcia:). Blog natomiast piszę po raz pierwszy...no i cóż czas pokaże czy podołam:).
 Inspiracją powrotu do ponownego dziergania był  blog i fantastyczne dziewiarskie dzieła Pani Moniki http://mondu-robotkowanie.blogspot.com/. W oparciu o jej pomysły wydziergałam myślę, że całkiem niezłe (jak po takiej przerwie) poduchy, jedna w prawdzie uległa spruciu, bo coś mi w niej przeszkadzało, nie do końca było tak jak trzeba, więc czeka na ponowne wydzierganie, a druga póki co zdobi salonową kanapę:).
Wybaczcie, ujęcia i jakość zdjęć nie najlepsze, ale dopiero się uczę:)
 Poduchę wykonałam z włóczki Dora- Madame Tricote, ale prawdę mówiąc nie jestem do niej przekonana, niby miękka, ale to jednak akryl (100%) i dosyć szybko zaczęła się mechacić, chociaż z drugiej strony chyba ma prawo, bo jest w ciągłym użyciu:)

Z racji późnej godziny chyba dzisiaj na tym zakończę, pozdrawiam cieplutko wszystkie dziewiarskie blogerki...i nie tylko:)
                                         Asik