Dzisiaj środa, więc dzień wspólnego DiC z Maknetą.
W sumie miało nie być dzisiejszego wpisu, ale że wczoraj chwyciłam w ręce nową książkę, a na druty wrzuciłam nową robótkę, więc jestem obecna:) a co tam, pochwalę się co czytam i co dziergam:)
Zimno się ostatnio zrobiło, to zatęskniłam za czymś cieplutkim na szyję i tym sposobem na drutach mam chustę, którą będę robić enterlakiem. Mam włóczkę Angora Activ Yarn Art-u i tak przeglądając chusty z niej zrobione enterlak spodobał mi się najbardziej, fajnie kolory się układają. Tylko kiedy ja ją udziergam?! cienkie to to...i robić chusty dopiero się uczę:(...oczywiście z moją ulubioną Intensywnie Kreatywną nauczycielką :). Żeby mnie tylko zima nie zastała...aha, a propo's zimy...szukam włóczki na czapkę i komin dla synka...czegoś co będzie i cieplutkie, i milutkie i nie gryzące przede wszystkim.
Pytam tutaj na blogu, bo szukając w sklepach internetowych ogrom włóczek mnie przerasta, nie jestem w stanie nic wybrać, tym bardziej, że nie mogę ich dotknąć... może któraś z Was mogłaby coś polecić?
Wracając do tego, że dziś środa oto moje najświeższe: książka i zalążek chusty:)
... i jeszcze kwiatek, którego kawałek zaprezentowałam na zdjęciu z kocykiem, ale jest tak niesamowity, że nie mogłam się oprzeć, żeby go nie pokazać w całej okazałości:). Ma piękne fioletowo- zielone listki i wszyscy są zaskoczeni, że jest żywy:).
Aha i przypomniało mi się ,że kocyk skończyłam, ale czeka na upranie i zblokowanie, także zdjęcia wkrótce...
Jeżeli chodzi o książkę, to czytam ostatnią część sagi Virgini C. Andrews o rodzinie Dollongangerow ,,Ogrod cieni'' hmmm...napiszę tak, szaleństwa nie ma, ale na pewno jest ciekawsza jak jej poprzedniczka czyli ,,Kto wiatr sieje''. W sumie czyta sie łatwo i szybko...Dla zabicia nudy moze być.
Pozdrawiam i miłego wieczoru życzę
Asik:-)
środa, 22 października 2014
środa, 15 października 2014
Wspólne czytanie i dzierganie po raz czwarty...oraz dumna jestem niesłychanie:)
Po krótkiej przerwie znowu wracam do wspólnego czytania i dziergania z Maknetą.
Troszkę mnie nie było, bo i nic nie czytałam, i robótkowo też nie było się czym pochwalić...
Za to teraz znowu mnie naszło i czasami sama nie wiem czy chwycić za książkę czy za druty...:)
Tak więc książkowo u mnie nadal na tapecie moja, już mogę powiedzieć, jedna z ulubionych autorek Camilla Lackberg...tym razem ,,Zamieć śnieżna i woń migdałów".
Dopiero zaczęłam czytać, także za wiele nie mogę napisać, ale autorka chyba poszła troszkę w klimat Agathy Christie, co mi osobiście absolutnie nie przeszkadza, a nawet bardzo się podoba:).
Na drutach natomiast aktualnie mam kocyk dla malutkiej ślicznej kruszynki;)...różowy...znowu z mieszanki akrylu z bawełną, ale tym razem grubszej od mojego ostatniego niewypału czyli Cotton Soft Yarn Art-u. Robię podwójną nitką i w końcu wygląda to jak kocyk, a nie ściereczka...
Taki w serduszka sobie wymyśliłam...jak dla dziewczynki to i róż i serduszka jak najbardziej na miejscu:).
Duma mnie natomiast rozpiera, bo w końcu ukończyłam swój PIERWSZY robiony od góry sweter:). Okazuje się, że nie taki diabeł straszny jak go malują:). Poszło całkiem gładko...noo...przyznam się raz musiałam cały korpus spruć, okazało się, że zbyt lekceważąco podeszłam do pomiaru próbki i wyszedł zbyt obszerny...ale ogólnie dziergało się szybko i sprawnie.
Oczywiście bez YouTube i Intensywnie Kreatywnej nie podołałabym.
Polecam wszystkim laikom, którzy chcieliby spróbować swoich sił, a matematyczne wyjaśnienia na innych blogach do nich nie przemawiają ( bo do mnie osobiście kompletnie nie docierało o co kaman:)). I oto ON:
Bardzo mi się spodobał pomysł, na guziczki z tyłu, który podpatrzyłam w sweterku Jessa- Lete.- fantastycznym zresztą.
Co prawda żadne to cudo dziewiarskie, ale nieskromnie stwierdzam, że wyszło całkiem nie najgorzej jak na pierwszy raz:).
Pozdrawiam cieplutko
Asik:)
Troszkę mnie nie było, bo i nic nie czytałam, i robótkowo też nie było się czym pochwalić...
Za to teraz znowu mnie naszło i czasami sama nie wiem czy chwycić za książkę czy za druty...:)
Tak więc książkowo u mnie nadal na tapecie moja, już mogę powiedzieć, jedna z ulubionych autorek Camilla Lackberg...tym razem ,,Zamieć śnieżna i woń migdałów".
Dopiero zaczęłam czytać, także za wiele nie mogę napisać, ale autorka chyba poszła troszkę w klimat Agathy Christie, co mi osobiście absolutnie nie przeszkadza, a nawet bardzo się podoba:).
Na drutach natomiast aktualnie mam kocyk dla malutkiej ślicznej kruszynki;)...różowy...znowu z mieszanki akrylu z bawełną, ale tym razem grubszej od mojego ostatniego niewypału czyli Cotton Soft Yarn Art-u. Robię podwójną nitką i w końcu wygląda to jak kocyk, a nie ściereczka...
Taki w serduszka sobie wymyśliłam...jak dla dziewczynki to i róż i serduszka jak najbardziej na miejscu:).
Duma mnie natomiast rozpiera, bo w końcu ukończyłam swój PIERWSZY robiony od góry sweter:). Okazuje się, że nie taki diabeł straszny jak go malują:). Poszło całkiem gładko...noo...przyznam się raz musiałam cały korpus spruć, okazało się, że zbyt lekceważąco podeszłam do pomiaru próbki i wyszedł zbyt obszerny...ale ogólnie dziergało się szybko i sprawnie.
Oczywiście bez YouTube i Intensywnie Kreatywnej nie podołałabym.
Polecam wszystkim laikom, którzy chcieliby spróbować swoich sił, a matematyczne wyjaśnienia na innych blogach do nich nie przemawiają ( bo do mnie osobiście kompletnie nie docierało o co kaman:)). I oto ON:
Bardzo mi się spodobał pomysł, na guziczki z tyłu, który podpatrzyłam w sweterku Jessa- Lete.- fantastycznym zresztą.
Co prawda żadne to cudo dziewiarskie, ale nieskromnie stwierdzam, że wyszło całkiem nie najgorzej jak na pierwszy raz:).
Pozdrawiam cieplutko
Asik:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)