czwartek, 23 marca 2017

Pojawiam się i znikam...

Znowu długi czas mnie nie było...Powoli wychodzę z robótkowego marazmu, a może raczej powraca wena do pisania bloga, bo w gruncie rzeczy cały czas sobie dziergam. Ostatnio nawet dosyć sporo, a oto efekty:
*pled, moja duma:) długaaa to była dłubanina, ale pracę nad nim wspominam bardzo miło, taka serialowa robótka...Upps ! robota raczej:)ale już mnie rączki swierzbią, co by nie popełnić kolejnego. Inspirację zaczęrpnęłam stąd, pledy Pani Olgi są fantastyczne, chciałam aby mój był podobny:)


* sukieneczka dla małej damy zza oceanu. Tu już nie było tak miło...ok. pięciu razy rzucana była w kąt popadając w niełaskę, ale koniec końców jest! Oto ona:






Jestem bardzo z niej zadowolona, jest  przed praniem, także myślę,że po będzie wygładzona, oczka się wyrównają, no po prostu będzie jeszcze ładniejsza:). Wspaniały wzór!
Wzór ze strony Biferno  z drobnymi modyfikacjami.
Jak już nadrabiam zaległości to mam jeszcze ( a jakże!) piórkowego. Co prawda sweterek powstał późną jesienią, ale na blogu  go nie pokazywałam.
Zaufajcie,  jest w pięknym koralowym odcieniu czerwieni, bo zdjęcie zupełnie tego nie oddaje.
Wybaczcie jakość zdjęć , ale aparat odmówił posłuszeństwa, toteż zdjęcia smartfonowe.
Pozdrawiam wszystkich, którzy tu jeszcze zaglądają i życzę ciepłego wiosennego popołudnia!
                                                  Asik.

środa, 6 lipca 2016

Urlop i sweterek dla Stelli...

Gdyby nie środy z WDiC to nie wiem z jaką częstotliwością pojawiałabym się na swoim blogu i na nic się zdały moje postanowienia, że teraz to się zawezmę...Faktem jest,że ostatnio dużo się u mnie działo, tydzień temu rozpoczęłam urlop, najpierw były przygotowania do wyjazdu do Zakopanego, potem intensywnie spędzony czas w naszych pięknych górach, a teraz już z bólem powracam do rzeczywistości...urlop na szczęście jeszcze trwa, ale to już jego ostatnie podrygi:(
Górami jestem zauroczona, na takie wspaniałe widoki czekałam 34 lata...tak akurat się złożyło, że pierwszy raz w życiu byłam w górach...
Uwaga dużo zdjęć;)

Takim pięknym zachodem słońca po burzy przywitało nas Zakopane-widok z okna:)





Ten błogi spokój na Morskim Oku to tylko złudzenie:) nad brzegiem siedziały tłumy:)

Z racji tego,że razem ze mną była dwójka dzieci (7 i 8 lat) zwiedzaliśmy miejsca najłatwiej dostępne i co się z tym niestety wiąże najbardziej oblegane przez turystów. Momentami przyjemność była średnia...moja irytacja tłumami i wiecznymi kolejkami apogeum osiągnęła w kolejce na Kasprowy Wierch- 4 godziny! Ale widok ze szczytu rekompensował wszystko:)





A tu już Dolina Kościeliska:







Razem ze mną drogę znad Morza, aż do Tatr przemierzył sweterek dla maleńkiej Stelli:)
Dzień przed wyjazdem pochowałam  nitki, ale sweterek nie miał jeszcze przyszytych guziczków, mało tego guziczki nie zostały nawet jeszcze zakupione...W ogóle sweterek robiony był na wariackich papierach, o tym, że dobrze by było żeby powstał, dowiedziałam się na trzy dni przed urlopem, a dzień po moim powrocie miał już lecieć do Kanady. Szkoda... nie miałam w zapasach nic fajnego, a nie było też czasu żeby coś kupić...

Chciałbym ogromnie podziękować Pani Eli z bloga dzianinowe studio za błyskawiczną reakcję na maila i  pomoc, dzięki Pani wskazówkom rozmiar wyszedł idealny:)

I tak powstał oto ten sweterek:




Koniec końców guziczki zostały zakupione w Zakopanem, swoją drogą zaskoczona byłam, że w takim miejscu jak zakopiańskie Krupówki wśród tych wszystkich barów, restauracji i "odpustowych" straganików istnieje pasmanteria:)...w trakcie likwidacji co prawda. Żałuję,że nie zakupiłam tam żadnej porządniejszej włóczki, bo przez 5 godzinną podróż do domu wydziergałabym jakiś inny dużo ciekawszy sweterek, no ale cóż do głowy przyszło mi to na dzień przed powrotem i to jeszcze w niedzielę...Guła ze mnie i tyle!

Dzisiaj środa -dzień WDiC u Maknety, a u mnie na tapecie nadal ogoniasty z poprzedniego posta, porzucony na rzecz Stellowego sweterka, a  książkowo kolejna część kryminalnych zagadek z detektyw Sarą Lund w roli głównej.
Pozdrawiam serdecznie:)
Asik:)

środa, 15 czerwca 2016

Witam po roku...

Hmm..nie wiem czy tu jeszcze ktoś zagląda...ale postanowiłam powrócić:)
Rok czasu byłam nieobecna, ale dla mnie niepostrzeżenie  ten czas upłynął.
Dni po prostu uciekały mi między palcami, nie wiem czy to kwestia mojego braku zdolności umiejętnego gospodarowania czasem  czy po prostu tak to teraz jest, że człowiek pędzi do przodu, bez chwili wytchnienia:(
Przez ten czas nieprzerwanie coś tam sobie dłubałam, ale po prawdzie niewiele przez ten rok powstało...włóczki u mnie wymordowane niemiłosiernie, bo  średnio co pół robótki była zmiana koncepcji. Co przejrzałam Wasze blogi, to nabierałam ochoty na coś innego, no i inaczej nie mogło się skończyć, jak kilkoma rozgrzebanymi projektami...ale teraz solennie sobie obiecałam , że w końcu wyrobię to co mam zaplanowane i systematycznie będę się tutaj chwalić:))) Blog będzie dla mnie motorem napędzającym do dziergania;)
Jeden udzierg udał mi się w 100% i  to nawet bez większego prucia;) Jest to mianowicie ogoniasty, z którego jestem szczególnie zadowolona, towarzyszy mi każdego chłodniejszego dnia.
                                                       
   
Dzisiaj środa czyli WCiD u  Maknety więc z powrotem zgłaszam się do udziału.
Obecnie u mnie na drutach kolejny ogoniasty, taki leciutki, piórkowy z Lace Drops-a. Mam tylko nadzieję, że te krzywe oczka po blokowaniu się wyrównają i sweterek nabierze wdzięku. Został mi jeszcze tylko drugi rękaw, także jestem na dobrej drodze, żeby jeszcze w tym tygodniu go pokazać;)

Książką którą czytam, a właściwie wczoraj w nocy skończyłam jest "Dochodzenie" Davida Hewsona. Po prostu nie mogłam się oderwać...Zaczęło się od tego,że obejrzałam pierwszy odcinek serialu "The Killing" i zaraz pobiegłam do biblioteki po książkę;), a potem wsiąkłam...przez kilka dni wszystko leżało odłogiem i czekało kiedy dotrę do ostatniej strony;) Teraz poluję na kolejne części...
Znalezione obrazy dla zapytania dochodzenie davida hewsona


Powieść powraca formą do klasycznego kryminału, w którym czytelnicy podążają tropem razem z detektywami odkrywając z czasem kolejne fakty powiązane ze śledztwem. Morderstwo młodej dziewczyny z kochającego i szczęśliwego domu wstrząsa nie tylko rodziną i przyjaciółmi ofiary. Kto i dlaczego mógłby chcieć zamordować uroczą, niewinną i wspaniałą Sarę? Coraz więcej wątków, coraz więcej podejrzanych, zacieśnia i jednocześnie rozrasta się krąg osób, którym pomimo wszelkich pozorów mogłoby zależeć na morderstwie dziewczyny. Kiedy tylko wydaje się, że jesteśmy bliżej rozwiązania zagadki następuje zwrot akcji i znów niczego nie jesteśmy pewni. Mgliste, niejasne wskazówki, kłamstwa i stłumione emocje to klimat książki i tego skomplikowanego śledztwa. Z czasem wszystko, co powiązane jest w jakikolwiek sposób z morderstwem przypomina ogromny, skomplikowany spisek. Nic nie dzieje się przypadkiem. Każdy ukrywa sekret. I niczego, absolutnie niczego nie jesteśmy pewni do końca, do ostatniej strony....
Opis pochodzi stąd.
Witam po długiej przerwie i pozdrawiam serdecznie
Asik;)

czwartek, 11 czerwca 2015

Jaki tu spokój...nic się nie dzieje...

Kompletny brak weny mnie dopadł...Jak na ironie losu, takiego zasobu włóczkowego dawno u mnie nie było a mnie całkowicie niemoc drutowa ogarnęła..niby coś tam próbuję sklecić, kombinuję, ale koniec końców kończy się pruciem i jeszcze większym zniechęceniem...
Bambusik taki ładny leży odłogiem...plan na niego był, ale już mi się odwidział....
Błękitno- fioletowa bawełna, która miała być tym sweterkiem...(no comment) zalega na dnie szafy, żeby mi w oczy nie włazić i aortą nie szarpać...
I zakupiłam dwa moteczki  turkusowego Lace Dropsa, sama nie wiem po co...niby ogoniastego miałam w planach...ale czy to to cieniutkie się nadaje?...
I jeden moteczek angory też gdzieś tam zalega- miał być kiedyś tam enterlakową chustą....
I kilka motków kremowej bawełny z akrylem się przewala...
Troszkę tego się uzbierało, tyle, że pomysłu żadnego... i tak od dłuższego czasu nic tylko przewalam internet w poszukiwaniu inspiracji...
Nie pozostało mi chyba nic innego tylko po prostu przeczekać ten czas, może w końcu mnie najdzie...

niedziela, 31 maja 2015

Złość i zgrzytanie zębami...oraz przeprosiny szydełka...

W poprzednim poście pisałam, że obawiam się  dekoltu w moim "błękicie"...i cholera dobrze przeczuwałam... Sweterek poszedł cały do prucia...szlag!!!...tak mistrzowsko go  zrujnowałam hmm..modelując (?!) dekolt, że nawet mi się już nie chciało cokolwiek ratować:(. Wrzuciłam go w głąb szafy i będzie czekał aż mi nerw przejdzie...a potem przepoczwarzy się w nowy model...szkoda gadać...
W związku z powyższym na razie jestem na druty obrażoną...
 Nie umiem siedzieć z pustymi rękoma (prawie od tygodnia  przymusowo z synkiem tkwimy w domu- dziecię ma zapalenie oskrzeli) to złapałam za szydełko, a że cel jest szczytny robota mi idzie,że aż wre...sama przyjemność:)
Mianowicie dłubię tzw. babcine kwadraty  na akcję  "Wydziergajmy uśmiech".



"Wydarzenie zostało utworzone na potrzebę projektu, który chcę zrealizować. Wrocławskie Hospicjum dla dzieci organizuje w czerwcu Dzień Dziecka i z tej okazji chciałabym podarować tym maluszkom (wiek 3-5 lat) coś niezwykłego, coś co z samego serca płynie. Wyobraziłam sobie dziergane "babcine kwadraty" pochodzące z różnych miejsc z Polski połączone w piękny kocyk i podarowane dzieciom. Miękkie, kolorowe i z cząstką naszych serc. Jeśli któraś z Was chciałaby się dołączyć i podarować podopiecznym Hospicjum choć troszkę radości to zapraszam :)" cytat pochodzi z profilu na Facebook.

Jeżeli któraś z Was  chciałaby przyłączyć się do akcji, to trwa ona do 07. 06. 2015 r. tzn. do tego dnia należy swoje kwadraciki przesłać. Z tego co jest napisane na FB kwadraciki powinny mieć rozmiary 10/10 cm. lub 12/12 i powinny być wykonane z włóczki przyjaznej dzieciom. Więcej informacji znajdziecie na profilu FB  "Wydziergajmy uśmiech".

Także dziewczęta szydełka w dłoń! Zostało jeszcze troszkę czasu, więc dziergajmy dla dzieciaczków:)
Pozdrawiam Asik:)

środa, 27 maja 2015

Środowo czyli WDiC



Dobrze,że są środowe spotkania u Maknety , które chociaż trochę działają na mnie  mobilizująco, bo gdyby nie one to pewnie tkwiłabym z jedną robótką pół roku;).
 Mój błękitno- fioletowy sweterek zbliża się do finiszu, ale im bliżej końca tym jakoś to wolnej mi idzie...niby dziergam intensywnie, w każdej wolnej chwili to niewiele mi przybywa...no, ale Safran Dropsa do grubych nie należy, a że ja lubię z cienizny dziergać to mam:)
Teraz kończę drugi rękaw i przede mną mój "ulubiony" moment, a mianowicie dekolt...blady strach na mnie pada , jak tylko o tym pomyślę, bo po przeprawach przy tym swetrze, wiem, że na bank coś spartolę, rzędy skrócone to dla mnie  abstrakcja, nijak nie mogę tego pojąć, a jak już wydaje mi się, że ogarnęłam temat, to wcale to potem nie wygląda...chyba już dzisiaj  podejmę tą nierówną walkę i zobaczymy co z tego wyjdzie...



A jak już go skończę.... to  będzie należał do moich ulubionych, bo już teraz  mi się podoba, włóczka bardzo przyjemna  i ten fantastyczny kolor...no nic zaraz uciekam dziergać, bo ileż można tą samą robótką na drutach przynudzać...

A jak już go skończę....to będę przerabiać ten oto bambusik...


...jeszcze nie mam koncepcji, ale układ kolorów prawdopodobnie będzie taki jak na zdjęciu i chyba tym razem będzie krótki rękawek...

Nadal czytam "Czarownice z Salem" Jodi Picoult, jestem dopiero na początku, bo jak wcześniej wspomniałam, mimo, że z marnym skutkiem ostatnio głównie dziergam. Czytam dopiero naprawdę późnym wieczorem, dozując sobie po kilka stron, ale książkę odbieram pozytywnie.
Jest to historia niewinne oskarżonego o gwałt nauczyciela na zakochanej w nim uczennicy, który po wyjściu z więzienia postanawia na nowo ułożyć sobie życie w zupełnie nowym otoczeniu. Przeprowadza się do sennego miasteczka, ale i tu nie czeka go sielanka, pada ofiarą zafascynowanych czarną magią czterech nastolatek i po raz kolejny musi walczyć z wymiarem sprawiedliwości i uprzedzeniami.

Uciekam dziergać.
Pozdrawiam serdecznie
                                         Asik:)

środa, 6 maja 2015

Środowe dzierganie i czytanie.

Dzisiaj środa- dzień cotygodniowych spotkań u  Maknety, a ja  długaśniej przerwie wracam do wspólnej zabawy.
 W tym tygodniu,a tak w sumie to od jakiś trzech tygodni (oj, nie szło mi to dzierganie ostatnio, nie szło:(...) mam na drutach wiosenny bawełniany sweterek, w przepięknym jak dla mnie błękitno -fioletowym kolorze.
Ostatnimi dniami ruszyłam z kopyta, a to za sprawą tego,że znowu wróciłam do grona bezrobotnych::( Ot, Polska nasza rzeczywistość...była firma...nie ma firmy...żal mi bardzo, że do tego doszło, bo warunki pracy miałam naprawdę dobre, szefostwo w porządku, no i co miało dla mnie największe znaczenie miejsce pracy dosłownie po sąsiedzku... Cóż życie...:(
Żeby się  choć trochę odstresować dziergam z podwójnym
 zapałem, co kojąco na mnie wpływa, ciężko mi się w nowej sytuacji odnaleźć, a jak mam ręce i myśli zajęte to trochę mi lepiej.
Sweterek na razie prezentuje się tak:


A tu na dowód tego,że wręcz od robótki oderwać się nie mogę, w czasie gdy ziemniaki na gazie bulgotały i  kipiały, że hej! ja sobie spokojnie, w słoneczku, na tarasie (hurra! w końcu można !) przerabiałam oczko za oczkiem...:):




No tak, ale przecież dzisiaj środa... to i o czytaniu też miało być;)
Książki ze zdjęcia to prawie przeczytanie już "Wichrowe wzgórza" Emily Bronte i "Czarownice z Salem Falls" Jodi Picoult.
Tej pierwszej historii tragicznej miłości i zemsty nie muszę chyba nikomu przybliżać...ja sięgnęłam po tą książkę, bo kilka razy zabierałam się do obejrzenia ekranizacji i nigdy jakoś nie było mi po drodze....poza tym chciałam odpocząć od kryminalnych zagadek i  morderstw. Fakt, nie wybrałam zbyt trafnie, bo akurat "Wichrowe wzgórza" nie należą do gatunku z tych lekkich i wesołych:).
Mimo tego,że romanse to raczej nie moja bajka to książka podoba mi się i nie żałuję,że po nią sięgnęłam.
Drugiej jeszcze nie zaczęłam czytać, ale będzie następna w kolejce. Jeszcze nigdy nie czytałam nic tej autorki, ale przeglądając Wasze blogi natrafiłam na recenzję jednej z jej książek , wzbudziła moje zainteresowanie  i stąd ta pozycja u mnie.

Teraz lecę zajrzeć co u Was dzisiaj na spotkaniu we WDiC:)
Pozdrawiam w ten pogodny, słoneczny i ciepły-bynajmniej na mazurach- majowy wieczór
                                                                                                                                Asik:)