czwartek, 15 stycznia 2015

Czytam i dziergam... czyli wczorajsze WDiC

Właściwie post miał pojawić się wczoraj, miałam tylko wkleić zdjęcie, ale w między czasie poszłam synkowi poczytać na dobranoc i....obudził mnie dzisiaj budzik:)
Przez ostanie kilka tygodni nie brała udziału w zabawie  Maknety,  bo 1) miałam robótkowy zastój, 2) w związku z rozpoczęciem pracy doba stała się zdecydowanie za krótka i nie miałam czasu, ani weny żeby pisać bloga. Przeczytać w sumie coś tam przeczytałam, ale też niewiele...
Teraz jak  już przywykłam do nowej sytuacji, uporządkowałam swój rytm dnia, w końcu mogę wrócić do dziergania i na książkę też udaje mi się uszczknąć troszkę czasu...
Na na tapecie mam kolejny zimowy komplet. Utylizuję podarowaną przez babcię włóczkę, która była wcześniej golfem. Włóczka jest bardzo przyjemna w dotyku i cieplutka, a że ja golfów, ani grubych swetrów nie lubię, to wybór padł własnie na czapkę i komin.
Książkowo nadal pozostaję w moich ulubionych klimatach i po C. Lackberg sięgnęłam po kolejnego autora kryminałów skandynawskich- Hakan Nesser się pan nazywa i nie wiem do końca czy się polubimy...czytając pierwszą z jego książek mam mieszane uczucia, niby ciekawa, ale nawet jak dla mnie zbyt mroczna, wszyscy bohaterowie zepsuci i zakłamani...no nic zobaczymy co będzie dalej....
Pierwszą z serii pozycją jest "Człowiek bez psa". Już kiedyś wspominałam ,że nie mam talentu do opisywania czytanych przeze mnie książek, nie umiem w miarę krótko, a za razem ciekawie ich streszczać, także pozwolę sobie pomóc...:)

Grudzień w Kymlinge. Rodzina Hermanssonów zbiera się, by uczcić szczególną okazję: nestor rodu Karl-Erik kończy sześćdziesiąt pięć lat, a jego najstarsza córka Ebba – czterdzieści. Jednak uroczystości nie przebiegają tak, jak się wszyscy spodziewali. Rodzinne spotkanie ma nieprzewidziane, tragiczne następstwa. W przeddzień wielkiego jubileuszu przepada bez śladu Robert – wyrodny syn Karla-Erika, który wbrew woli rodziny wziął udział w kontrowersyjnym reality show Więźniowie Koh Fuk. Następnego wieczoru również bez śladu znika syn Ebby, Henrik. Czy to przypadek, że dwóch blisko spokrewnionych ludzi znika w odstępie zaledwie dwudziestu czterech godzin?
Z tą zagadkową sprawą musi się zmierzyć inspektor kryminalny o włoskich korzeniach, Gunnar Barbarotti, który powoli odkrywa najmroczniejsze tajemnice tej rodziny.
Opis książki pochodzi ze strony lubimyczytać.pl.


Trzymajcie się cieplutko w ten kolejny cudnej urody  "zimowy" dzień:)
Uciekam do pracy:)
Mam o tyle dobrze, że pracuję dosłownie za płotem:)...3 minutki i jestem na miejscu;)
                         
                                                                        pozdrawiam Asik:)

wtorek, 13 stycznia 2015

My się zimy nie boimy...

...ale gdzie ta zima???????!!!!!!!!!
Teraz kiedy w końcu zamknęłam ostatnie oczko w kominie, moja i synkowa czapka pozyskały, dzięki kochanej babci pompony ( ja nie lubię i nie umiem ich robić, za każdym razem wyglądają, jakby były już po wielu przejściach) po zimie ślad zaginął...
Jeszcze nie dawno zima zaskoczyła mnie, nie przymierzając jak polskich drogowców przy pierwszym okrążeniu oczek w kominie, a teraz jak w try miga dziergałam co by nie marznąć, to zrobiło się ciepło...co niestety nie zmienia faktu, że pogoda jest tak niesamowicie obrzydliwa, że brak mi słów....szaro, buro, deszczowo i ogólnie do d......
Na domiar złego jestem typową meteoropatką (dobry wujaszek Google, podpowiedział jak nazwać rzecz po imieniu:)), także przy takiej pogodzie jestem do niczego, często boli mnie głowa, chodzę ospała i bez energii, jednym słowem męka.
 Mam nadzieję, że taka aura nie będzie długo panować i zima znowu do nas  wróci, tym bardziej, że za 1,5 tygodnia dziecię zaczyna ferie zimowe...a ferie bez śniegu...same wiecie, strach pomyśleć...

Póki co my na powrót zimy jesteśmy gotowi:)




Szymonkowy zestaw- intensywnie już używany...



I mój komplet...
 Trochę na początku załamał mnie kolor (włóczkę kupiłam przez internet), bo miał być szaro- gołębi, a na żywo w motku wyglądał jak trupio-fioletowy...ale w robótce bardzo  ładnie się prezentuje i świetnie rozjaśnia moja granatową kurtkę. 

Miłego i twórczego wieczoru życzę, a ja idę zobaczyć co tam u Was nowego:)
                                                                                                  pozdrawiam Asik:)